Stary Mendel paląc fajkę rozglądał się przez okno swojej izby, skąd rozpościerał się widok na ulicę. Od dwudziestu siedmiu lat prowadził tutaj zakład introligatorski. Znał doskonale każdy najmniejszy fragment warszawskiej uliczki. Staruszek bezbłędnie rozpoznawał wszystkie widziane z okna szczegóły i każdy dochodzący z zewnątrz dźwięk. Wszyscy mieszkańcy ulicy znali się świetnie, tworzyli wspólnie atmosferę poufności i wzajemnej życzliwości.